Historia kościoła christianisme célesteto opowieść tak nieprawdopodobna, że aż trudno uwierzyć, że wydarzyła się naprawdę – i że dziś dziesiątki milionów ludzi wierzy, że to właśnie ona dała początek nowej drodze do Boga.
Jacob Oshoffa – założyciel kościoła – urodził się w Beninie, jako dar (niebios). Jego ojciec, zrozpaczony śmiercią kolejnych dzieci, modlił się i błagał Boga, by ten dał mu syna.
I tak w 1909 roku urodził się Jacob. Nie miał nic wspólnego z religią – prowadził warsztat, pracował, żył zwyczajnie. Aż do dnia, gdy wypłynął łodzią po drewno i zniknął. Las pochłonął go na trzy miesiące. Uznano go za zmarłego.
Kiedy wrócił, był brudny, zarośnięty, milczący. Wrócił jednak z widzeniem – z rozkazem od Boga. Tęcza i światło poprowadziły go, a jego misją było założenie kościoła.
Kościół, który dzieli i przyciąga
Dziś jego syn prowadzi parafię w Agblangandan i przyjmuje mnie w swoim gabinecie, a siedziba główna znajduje się w Porto Novo. Tam urzęduje „papież” kościoła, a w Boże Narodzenie odbywa się wielkie spotkanie wyznawców – jedno z największych na świecie zgromadzeń religijnych na plaży.
Kościół ma zasady – sztywne. Kobiety i mężczyźni wchodzą oddzielnymi wejściami i stoją w osobnych częściach świątyni. Kobieta w czasie menstruacji nie może uczestniczyć w nabożeństwie – dopiero po dwóch dniach od jej zakończenia może wrócić do kościoła, ale najpierw musi dokonać rytualnej ablucji.
Nie czci się Maryi tak jak w Kościele katolickim, ale oddaje się jej szacunek – szczególnie za cud w Kanie Galilejskiej, gdzie to ona nakłoniła Jezusa do cudu.
W każdę niedzielę ulicami wędrują tłumy odziane na biało i boso. A w miasteczkach i wsiach, czy to po deszczu czy przed, wyrastaja wciąż nowe znaki tęczy będące symbolem kościoła ECC.
Hortense, tak tłumaczy ten fernomen popularności wśród wyznawców kościoła Oshoffy: „Dużo biednych idzie tam, bo oni tam mówią o cudach. A jak nie masz nic, to cud to jedyne, co ci zostało.”
I rzeczywiście – fenomen kościoła jest niezaprzeczalny. Od dnia założenia – 5 października 1947 – w 76 lat zdobył miliony wyznawców, w samej Nigerii ponad 30 milionów.
Nie mogłam wejść do świątyni w Porto Novo, bo miałam na sobie spodnie. Strażnik w białym habicie, poważny jak sam archanioł, spojrzał na mnie i pokręcił głową.
Zamiast tego trafiłam do innego kościoła, Dobrej Nowiny. Trafiłam na koniec nabożeństwa. Kobiety i mężczyźni znowu podzieleni, ale atmosfera bardziej otwarta.
Zaczęła się katecheza – odczytywanie fragmentu Pisma i wspólne rozważania. Nikt nie krzyczał, nikt nie płakał. Nie było cudów ani uniesień, ale było coś innego – spokojna, cicha obecność.
Wiara – w wielu odsłonach
W Beninie wiara jest jak mozaika – każdy kawałek inny, a jednak razem tworzą całość. Katolików, protestantów, celestian, ewangelików i wyznawców wudu łączy coś głębszego – przeświadczenie, że świat duchowy istnieje i ingeruje w codzienność.
Czy modlisz się do Boga przez Jezusa, przez Legbę,
przez Egu, Maryję czy świętych – ważne, żebyś prosił i
dotrzymywał obietnic. Bo tu każde słowo ma moc. A każda obietnica –
cenę.
![]() |
Założyciel kościoła w tle i syn |
No comments:
Post a Comment