Po nocnej ulewie, budzi mnie rześki poranek, z przyjemnym wiaterkiem. Po wczorajszym upadku na motorze zostało trochę zadrapań. Powietrze pachnie czystością, wilgocią i nadzieją na lepszy dzień.
Ale nadal będę zachodzic w głowę jak Hortense wytrzymuje umieszczając na dwóch wąskich stolikach — każdy nie więcej niż 50 cm szerokości i 1,5 m długości — papiery, dokumenty, pomoce naukowe, lekarstwa dla dzieci, torby dzieci ze żłobka, talerze, miski i termosy z jedzeniem. I tak ma być.
Chłopaki ćwiczą podnoszenie ciężarów, a ich siłownia to… dwie wielkie opony zawieszone na drągu. Ledwo podnoszę jedną z nich, a oni dwie to z lekkością bytu.
No comments:
Post a Comment