W Beninie pieniądze kręcą się powoli. Oficjalne zatrudnienie? Rzadko kto je ma. Dochody? Nieregularne. Domy? Często bez papierów. Szansa na kredyt w banku? Jak wygrana w loterii. Ale potrzeby – ohoho, ogromne!
Dlatego z pomocą przychodzą grupy samopomocy i kooperatywy finansowe. System jest prosty: kilkanaście osób składa się co miesiąc do wspólnej kasy. Raz na rok jedna osoba bierze całość i może urządzić wesele, pogrzeb albo – niech będzie – kupić nowy silnik do motocykla.
Działa? Jak najbardziej. Tylko trzeba uważać, komu się ufa. Bo duchy patrzą, ale nie zawsze pomogą, jeśli kuzyn Pierre weźmie pieniądze i zniknie w Cotonou.
Na ulicy – wszystko. I nigdzie podatków. (Prawie)
Zakupy? Zapomnij o hipermarketach. Tu liczy się gotówka w kieszeni i umiejętność targowania. Nie
kupuje się na kilogramy, tylko za konkretną sumę:– Proszę pomidorów za 200 franków!
– A może dołożę cebulę za 50?
Ci, którzy mają stragany przy głównych drogach, płacą podatki. Ale spokojnie – nie trzeba się logować do e-Urzędu. Urzędnik przychodzi sam. Codziennie albo raz w tygodniu. I nie da się udawać, że nie ma się go w domu – zna wszystkich z imienia.
No comments:
Post a Comment