Na twarzy widzę pięć podwójnych blizn — to znak pokrewieństwa, symbol rozpoznania wśród swoich. „Aj, ty też jesteś z naszych, to zapłacę ci później” — tak mówią, a ja staram się zrozumieć tę więź.
W świętym lesie drzewa pojawiają się i znikają, łamią się i zrastają same z siebie. Ludzie tną się, ale krew nie leci – mają przepaski z rafii na biodrach, a głowy smarują czerwonym olejem zmieszanym z mąką. Hortense mówi, że sama tego nie rozumie, ale przyjmuje do wiadomości.
No comments:
Post a Comment