​Oficjalna stolica, nieoficjalne absurdy

Wesołe śniadania i zamiatanie z fanami

Poranek w Porto-Novo zaczyna się od zakupów. Po drugiej stronie ulicy kupuję buji i doko – lokalne pączki z fasoli i smażone placki. Każdy dostaje po garści, siadamy na podwórku i jemy, popijając herbatę. Potem zamiatam podwórko, awszyscy mi kibicują jak podczas meczu. Trybuny z plastiku, doping na całego.

 

 

Król Tofa i sfingowany grób z krzyżem

W centrum miasta – pomnik króla Tofa, tuż przy katedrze. W pałacu można zobaczyć jego grób.  Symboliczny, bo tak naprawdę pochowany jest w zamkniętej części pałacu, pod ziemią, jak na monarchę przystało. Tofa przyjął chrześcijańskich misjonarzy, więc grób ma krzyż – taka duchowa fuzja religii i polityki.

W pałacu były też specjalne przestrzenie dla rytuałów voodoo: dynie, naczynia, gliniane misy. Gdy król wybierał się na wojnę, odprawiano rytuał zwycięstwa. A przed objęciem rządów – przebywał w świętej części pałacu, by się „przemienić”. Potem wychodził na ogromny dziedziniec i – oficjalnie – zostawał królem. Na serio. 

 

 

 

 

 

 

 

 

No comments:

Post a Comment