​Szkoła i język i inne dziwne historie


Znikające pieniądze, rzeczy, które giną bez śladu. Limonki używane jako naturalny dezodorant — ponoć zapach znika na trzy dni. Takimi opowieściami raczymy sie na podwórku zaplatając warkoczyki.

Na parapecie w słoiku leży karite, czyli masło shea. Zatykam nos, gdy przechpdzę obok, bo bez perfum ma specyficzny, nieprzyjemny zapach.



Po miesiącu nauki uczniowie piszą ewaluacje ze


wszystkiego — przez dwa dni trwa ten proces. Rozmawiam o tym, że dzieci w Beninie lepiej posługują się francuskim niż te w samej Francji. Dzieci uczące się w Kanadzie robią więcej błędów niż te tutaj.

Wulfram wspomina, że kiedy źle się odezwał w domu, ojciec go bił. Pokolenie jego ojców mówiło piękną francuszczyzną, podczas gdy na wsi język jest prostszy. W szkole, jeśli ktoś się pomyli, zakładano mu na głowę kosz lub skrzynię i nosił to, aż inny uczeń popełnił błąd — wtedy przenoszono na niego karę.

No comments:

Post a Comment