Odwiedzamy przybranego brata Gatora. Na powitanie dostaję wodę kokosową i wodę z cytryną, a potem słodkie piwo Star — trochę ulgi w tym upale.
Idziemy razem do kościoła ewangelickiego, potem brat kupuje na ulicy dla nas obiad u kobiety sprzedającej lokalne potrawy.
W drodze odwiedzamy dom Gatora, tam gdzie mieszkał kiedyś z żoną. Salon jest skromny — wąskie łóżko z czerwonym prześcieradłem, drewniana ława z oparciem, na której leży gąbka-materac. Mały telewizor stoi na szafce. Nad drzwiami do sieni i pokoju wisi obraz Kaby w Mekce, a obok zdjęcie Gatora z rodzicami i jego osobisty talizman — kawałek drewna zakręconego tak, by można było założyć go na ramię. Otrzymał go od ojca w specjalnej ceremonii.
Na kuchennym podwórku stoi gliniany dzban na deszczówkę. To tu, choć Gator już tu nie mieszka, widać życie w każdym kącie — mnóstwo rzeczy, kurz, wszędobylski.
Sąsiadka siedzi w progu domu otoczona wianuszkiem dzieci. Karmi je i pilnuje. Z wnętrza wychyla się jeszcze kilka dziecięcych twarzy. Zaraz potem przynosi nam rondel z wodą na powitanie — taka tu tradycja.
W końcu docieramy do knajpy, gdzie zjemy obiad kupiony na ulicy. Stoliki są na podwórku, ale znowu sauna — upał niemiłosierny. Prosimy o wiatrak — bez niego chyba zwariuję.
Gator zamawia mi lokalną wariację napoju coca-coli. W knajpie pojawia się pastor z jedzeniem. Prosi o talerze, dziewczyna przynosi z widelcami, ale pastor chce jeszcze łyżki. Okazuje się, że nie ma łyżek. Daje dziewczynie pieniądze, wysyła ją po internet, a potem po orzechy arachidowe.
Pastor rozkłada się na kanapie, a ona cierpliwie podchodzi, obsługuje go z pokorą.
Takt i tradycja
Przechodzące dzieci mijają nas i pozdrawiają — w ukłonie, z przyklękiem. Na wsi gest szacunku i grzeczności ma wielką moc.
W domu po rodzicach Gatora zachwycają wielkie portrety w pięknych ramach, solidna komoda, a za domem stoi fetysz woodoo, przypominający o duchach i wierzeniach.
Blizny na ciele i twarzy mają tu głębokie znaczenie. Drugiemu dziecku często robi się znak, jeśli pierwsze dziecko zmarło. Gator ma małą bliznę na lewym policzku — jego starszy brat umarł, on jest drugie z czternastu rodzeństwa od ojca. Blizny to nie tylko ślady walki, ale i znak straty, pamięci, a czasem ochrony.
No comments:
Post a Comment